piątek, 20 kwietnia 2012

Mój Mini Pocket Bike - Stare, dobre czasy.

Przeglądając moje leciwe fotki znalazłem zdjęcia mojej maszynki, której już niestety nie mam. 

Chodzi o Mini Pocket Bike'a, którym jeździłem parę lat temu pewnego lata. Praktycznie całe wakacje z niego nie zsiadałem chyba, że trzeba było coś zjeść albo zatankować ;] Pochwalić się mogę tym, że wraz z kolegą byliśmy właścicielami pocketów, które były na sesji zdjęciowej w CKM'ie. Gdzieś jeszcze mam pewnie ten numer. Ja jako młody, wolny strzelec (już pracujący) postanowiłem trochę w swojego zainwestować i go odbajerzyć ;]


Tak wyglądał na początku. Ten biało-zielony był mój a biało-czerwony kolegi. Na tym zdjęciu byliśmy na stacji  i pierwszy raz je tankowaliśmy. Jakieś półgodziny wcześniej staliśmy się ich właścicielami.

Często ludzie na ulicy robili nam zdjęcia, nawet ochroniarze na stacji nie dali nam spokoju ;]

Zaraz po zakupie tej śmiesznej kosiarki kupiłem nowy, lepszy silnik (za ok. 700zł) i przybyło mu parę koni.
Silnik zwał się Big Bore IV i wyglądał mniej więcej tak:


Potem trzeba było zająć się wyglądem zewnętrznym więc zainwestowałem w parę puszek lakieru i trochę nalepek. Siedziałem przy nim cały dzień, całą noc i jeszcze kolejny dzień.

Najpierw rama:


Czekając na nowy silnik:


Nowe kółeczka:


Pitch Lakiernik:


Brak tzw. Szarpaka (to czym się go odpalało) bo go popsułem :P


No i nalepki (już z nowym silnikiem)


A potem wyjazd na miasto w słoneczną niedzielę. Przy McDonalds dzieci mało mi go nie wyrwały z rąk :D


Odwiedziliśmy piętrowy parking jednego z molochów.


Potem panowie z FBI nas zatrzymali za zbyt brawurową jazdę po chodniku bez oświetlenia.


A tu na ul. Jana Pawła w Warszawie


Jakieś opuszczone bunkry niedaleko warszawskiego Bemowa.



Kosmici zostawili znaki na betonie.


U nich chyba też nie lubią policji :P


A tu opuszczona jednostka wojskowa gdzieś w okolicy Bielan.




Na zakończenie mogę dodać tylko tyle, że zabawa była przednia. Wrażenia i wspomnienia nie do zastąpienia. Ale jedynym problemem tej kosiareczki było to, że wiecznie coś w niej się psuło. A po wakacjach sprzedałem silnik, oddałem ramę znajomemu i zostały fajne zdjęcia i kupa wspomnień :)

















1 komentarz:

  1. Dziękujemy za tę historię :) Dowiadujemy się o tobie coraz więcej ciekawych rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń